Greenpeace kontra PGE GiEK. Rozprawa trwała 2 godziny i została odroczona! Co wydarzyło się przed łódzkim sądem?

Greenpeace kontra PGE GiEK. Rozprawa trwała 2 godziny i została odroczona! Co wydarzyło się przed łódzkim sądem?
Rakoon - Praca własna, CC0/ Pexels/ PGE GiEK

W środę, 18 maja o godzinie 9.00 ruszyła bezprecedensowa w skali polskiego sądownictwa rozprawa. Przed Sądem Okręgowym w Łodzi rozpoczął się proces z powództwa Fundacji Greenpeace Polska przeciwko spółce PGE GiEK i potrwał... niespełna dwie godziny.Sprawę odroczono bezterminowo, ale na sali padły pewne daty, które obligują obie strony sporu do konkretnych działań. Co wydarzyło się przed łódzkim sądem?

Sąd już na początku środowego posiedzenia zasugerował, by obie strony sporu podjęły negocjacje. Wiemy też, że na posiedzeniu doszło do zabrania głosu przez przedstawicieli pozwanego i pozywanego. Doszło do wymiany zdań i argumentów zarówno przez prezesa PGE GiEK Andrzeja Legeżyńskiego, jak i Rober Cyglicki, który reprezentował Fundację Greenpeace. 

Później zarządzono przerwę, po której sędzia odroczyła kolejne posiedzenie. To kiedy ono się odbędzie, jak podkreśla Piotr Wójcik jest zależne od tego, jaką decyzję podejmie PGE GiEK w związku z wypracowaniem strategii dekarbonizacji.

- Sąd zobowiązał PGE GiEK do podjęcia decyzji do 10 sierpnia 2022 roku czy opracuje swoją strategię dekarbonizacji, jeśli tak, to wówczas taka strategia miałaby powstać do końca stycznia 2023 roku. My ze swojej strony, jako Fundacja Greenpeace Polska, do 10 czerwca tego roku przekażemy odpowiednie pismo do sądu i do PGE GiEK, jak miałby naszym zdaniem wyglądać czy też jakie elementy dokument powinien zawierać. W związku z tym kolejne posiedzenie sądu zostało odroczone, żeby zobaczyć jaką decyzję podejmie spółka PGE GiEK. My, jako Fundacja, co staraliśmy się podkreślać na sali sądowej, nie domagamy się zamknięcia kopalni czy elektrowni z dnia na dzień tylko potrzebujemy tej długofalowej strategii dekarbonizacji - powiedział tuż po wyjściu z sali sądowej, na której również był Piotr Wójcik, analityk rynków energetycznych Greenpeace Polska. 

Przypomnijmy, proces z powództwa Fundacji Greenpeace Polska przeciwko spółce PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (właścicielowi m.in. elektrowni i odkrywek węgla oraz Turów),w którym aktywiści domagają się zaprzestania emisji gazów cieplarnianych, pochodzących ze spalania węgla, najpóźniej do 2030 roku, bazuje na art. 323 Prawa ochrony środowiska. Spełnienie żądań ekologów oznaczałoby całkowite zamknięcie wszystkich elektrowni spółki w ciągu najbliższych 8 lat.

- Pozew aktywistów ekologicznych z Fundacji Greenpeace przeciwko największemu krajowemu wytwórcy energii jest bezprecedensowy – wg dostępnych informacji, nigdy dotąd, w żadnym innym kraju UE, Greenpeace nie zażądał zamknięcia wszystkich konwencjonalnych aktywów wytwórczych w tak krótkiej perspektywie czasowej. Tymczasem są w Europie kraje, które emitują więcej dwutlenku węgla niż Polska. Wyłączenie elektrowni, które dziś pokrywają ok. 36 % krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną, w tak krótkim czasie całkowicie zdestabilizowałoby polski system energetyczny doprowadzając do przerw w dostawie energii oraz dalszego, nawet kilkukrotnego wzrostu jej cen. Tak duże i gwałtowne obniżenie mocy zainstalowanych nie pozostałoby bez wpływu na rynek energii w całej Unii Europejskiej. Pozew organizacji Greenpeace można interpretować więc nie tylko jako działanie na szkodę polskiej gospodarki i polskich obywateli oraz atak na krajową suwerenność energetyczną, ale również jako chęć zachwiania stabilnością gospodarki całej Unii Europejskiej - podkreśla PGE GiEK.

Nie bez znaczenia jest też obecna sytuacja geopolityczna. Zdaniem energetycznego giganta, wojna w Ukrainie i to co się z nią wiąże, czyli potężna destabilizacja na rynku surowców energetycznych wymagają dalszego budowania i umacniania energetycznego bezpieczeństwa Polski.

- Tym bardziej zadziwiająca jest postawa Fundacji Greenpeace, która domaga się wyłączenia krajowych elektrowni zasilanych przede wszystkim polskim paliwem pochodzącym z dwóch kopalń węgla brunatnego w Bełchatowie i w Turowie oraz z krajowych kopalń węgla kamiennego. Elektrownie te w 2021 r. dostarczyły energię do niemal co drugiego odbiorcy w Polsce - do gospodarstw domowych, obiektów użyteczności publicznej, firm, samorządów. Spowodowałaby uzależnienie się Polski od energii pochodzącej z zagranicznych źródeł i częstokroć wytwarzanej z wysokoemisyjnych surowców importowanych spoza Unii Europejskiej. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, potrzebujemy w polskiej energetyce stabilności i samowystarczalności energetycznej i stanowczo sprzeciwiamy się każdemu działaniu, które godzi w bezpieczeństwo Polski, również to energetyczne, oraz w jej pozycję na mapie Europy

Zdaniem spółki spełnienie żądań Greenpeace byłoby zaprzeczeniem idei sprawiedliwej transformacji energetycznej. Dzika transformacja forsowana przez Greenpeace miałaby katastrofalne skutki zarówno na płaszczyźnie społecznej, ekonomicznej i bezpieczeństwa energetycznego Polski.

Greenpeace domaga się zaprzestania emisji gazów cieplarnianych pochodzących obecnie ze spalania węgla najpóźniej do 2030 roku. Fundacja już w 2018 roku zapowiedziała, że podejmie kroki prawne przeciwko PGE, jeśli spółka nie podejmie działań na rzecz redukcji emisji swoich węglowych elektrowni. W związku z dalszym brakiem planów spółki dotyczących odejścia od węgla, w marcu 2020 roku Greenpeace złożył pozew przeciwko PGE GiEK. Pozew, który właśnie uruchomił proces przed łódzkim sądem, bazuje na art. 323 Prawa ochrony środowiska.

Pozwy klimatyczne powoli stają się ważną strategią w walce z kryzysem klimatycznym. Społeczeństwo ma prawo domagać się od emitentów ograniczenia szkodliwej działalności, a przed zagranicznymi sądami zapadają już pierwsze wyroki zobowiązujące do znaczącego ograniczenia negatywnego oddziaływania na klimat. Pozew przeciwko PGE GiEK to jedna z pierwszych tego typu spraw w Polsce. To nie tylko na państwach ciąży obowiązek ograniczania emisji, ale także na przedsiębiorcach, takich jak PGE GIEK – powiedział Miłosz Jakubowski, radca prawny z Kancelarii Frank Bold, reprezentujący Greenpeace w sprawie przeciwko PGE GiEK.

Domagamy się od PGE GiEK zakończenia emisji gazów cieplarnianych powstających ze spalania węgla do 2030 roku. Ten postulat wynika bezpośrednio z aktualnej wiedzy naukowej i bazuje na raportach międzyrządowego zespołu ds. zmian klimatu. Według nich, żeby uniknąć najbardziej katastrofalnych skutków kryzysu klimatycznego musimy odejść od węgla do 2030 roku – dodaje Piotr Wójcik, analityk rynków energetycznych w Greenpeace.