Krzyki i wołanie o pomoc na jednym ze zgierskich osiedli. Dzięki szybkiej reakcji policji uratowano 38-letnią kobietę

policja-pogotiwe
fot. ilustracyjne

O dużym szczęściu może mówić mieszkanka Zgierza, która źle się poczuła przebywając w domu. Na szczęście była z nią jej 16-letnia córka, która krzykiem próbowała zaalarmować służby ratunkowe i przechodniów. Informacja o wołaniu o pomoc dotarła do policjantów, którzy jako pierwsi przystąpili do reanimacji kobiety.

W środę, 6 maja około godziny 13.30 do dyżurnego zgierskiej komendy dotarła informacja, że na jednym z osiedli słychać krzyk młodej dziewczyny wzywającej pomoc. Przybyli na miejsce funkcjonariusze musieli zlokalizować, skąd dochodzą nawoływania.

- W jednym z mieszkań zastali dziewczynę, która wzywała pomocy, gdyż jej mama źle się poczuła. Na widok cierpiącej kobiety, córka próbowała się dodzwonić na numer alarmowy i krzyczała, by zwrócić uwagę przechodniów i sąsiadów - relacjonują mundurowi.

Funkcjonariusze zauważyli, że stan kobiety pogarsza się, że traci ona przytomność, oddech i tętno. Policjanci natychmiast przystąpili do resuscytacji krążeniowo-oddechowej powiadamiając jednocześnie dyżurnego o zaistniałej sytuacji.

- Do momentu przyjazdu załogi SPR prowadzili masaż serca. Po przybyciu karetki policjanci nadal nie ustawali w ratowaniu życia 38-letniej mieszkanki Zgierza i wspomagali ratowników medycznych poprzez prowadzenie oddechu zastępczego. Lekarz zadecydował o przewiezieniu kobiety do szpitala - dodają mundurowi.

Szybkie działanie policjantów uratowało życie kobiety. Niestety, nie wiadomo, w jakim stanie się aktualnie znajduje.