Kolejne nowe informacje zostały przekazane przez śledczych pracujących nad ustaleniem okoliczności sobotniego zdarzenia w Łęczycy, podczas którego 45-letni mężczyzna oddał wiele strzałów ze swojej broni myśliwskiej.
Nawet kilkaset strzałów z broni miał oddać 45-letni mieszkaniec Łęczycy podczas tragicznych - w końcowym rozrachunku - zdarzeń, które rozegrały się w sobotę (13 lipca) w budynku mieszkalnym przy ulicy Henryka Sienkiewicza. Kontrterroryści znaleźli ciało mężczyzny, przy którym leżała broń i amunicja. Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi dodał, że przy denacie ujawniono także nóż.
Śledczy poinformowali już, że na tę chwilę nie jest znana przyczyna śmierci agresora i zlecono wykonanie sekcji zwłok oraz badań toksykologicznych. O szczegółach pisaliśmy TUTAJ.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi w rozmowie z naszym dziennikarzem dodał, że 45-latek w ostatnim czasie miał zachowywać się dziwnie. Miał także twierdzić, że grozi mu niebezpieczeństwo.
- Z relacji bliskich, którzy mieli z nim kontakt tego samego dnia, bezpośrednio przed zdarzeniem wynika, że zachowywał się dziwnie, był pobudzony. Twierdził, że czuje zagrożenie i ktoś na niego czyha, chce mu zrobić krzywdę, ale nic nie wskazywało na to, żeby tak dziwne, agresywne zachowania miały niebawem z jego strony nastąpić - przekazał w rozmowie z ELE24 Krzysztof Kopania.
Aktualnie Prokuratura czeka na przeprowadzenie sekcji zwłok i wyniki badań toksykologicznych.